czwartek, 13 października 2011

"Pisz więcej"



Dziś rano zajrzałam na dawno nie otwieraną pocztę i znalazłam wiadomość z daleka.
Parę słów, a nastroiły mnie mega pozytywnie na cały dzień.
Dziękuję za dobre myśli :)

Pisać więcej.
Bardzo chętnie.
Wszystko jakoś tak samo wychodzi. Samo z siebie.
Siadam sobie przed komputerem i leci.
Czasem tworzę nowego posta z zamiarem opisania czegoś,
a wychodzi coś zupełnie innego.
Z palców spływają zupełnie inne słowa niż te, które były zamierzone.


Dziś odpoczywam.
Dzień dla siebie.
Teoretycznie od rana pilnie pracuję nad projektami.
Teoretycznie.
Czasem jednak potrzebuję nic nie robić.
Nawet ja, ktoś kto w wieku 28 lat uczy się dopiero co to znaczy odpoczywać.
Co to znaczy położyć się na chwilę na łóżku w chwili słabości
i zatopić się w nicości.
Czasem mam wrażenie, że się gubię.
We wszystkim.
W planach, w słowach, w życiu.
W każdej minucie.
Dobrze jest nie być samym, bo wtedy się wie, że ktoś przypilnuje Cię i nie zabłądzisz w sobie zbyt daleko.

Puste krzesło obok daje dużo do myślenia.
Snują się historie, napływają wspomnienia.
Wpadasz w melancholię szybciej niż kiedykolwiek, bo wiesz, że jeszcze przed chwilą ktoś tu siedział.
Teraz siedzi trochę dalej, ale nadal w Twoim sercu.
Człowiek oprócz poczucia bycia z drugą osobą, potrzebuje również fizyczności.
Chciałoby się wyciągnąć tę dłoń i poczochrać suche włosy, dotknąć palcami wilgotnych wag, przytulić.

Pustka boli.
Sprowadza fizyczny ból, boli Cię w dołku, skręca w żołądku.
Jest zimno.

Machasz nerwowo nogą, raz lewą, raz prawą.
Wstajesz co chwilę szukając kolejnego zajęcia i kolejnego.
Ale żadne nie jest w stanie zabić tęsknoty.
Tęsknota zabija Ciebie.
Zżera powoli od środka.
Niespokojność.
Niemożność.
Zimność.



Lepiej chyba jednak zabrać się za pracę i nie myśleć.
Ale na ile jest to możliwe?
Na ile to starczy?
Na dzień, dwa?

Na dobranoc przytulasz zimną kołdrę.
Pół nocy walcząc z bezsennością analizujesz wszystkie dobre chwile, co jeszcze bardziej spycha Twój sen w zapomnienie.
I tak dzień po dniu, noc po nocy.

Potem chwile radości... i znów zimno nocy.




Chciałam ten post dedykować Dmytro i wszystkim innym, którym ten blog się podoba.
Którzy tak po prostu lubią czytać moje słowa.

Jakoś tak.



.

Brak komentarzy: