Zarzucam na siebie kolor.
AUTOMATYCZNIE.
Wybieram odpowiednią opcję, wciskam enter i leci.
Pokrywa równo niezabarwione fragmenty.
Kawałek po kawałku.
Piksel za pikselem barwi się równomiernie optymizmem.
Jestem w RGB, a może w CMYKu?
Moje oczy znów się śmieją. Mimo iż jakaś ich część nadal płacze.
Gdzieś tam w środku.
Staram się być silna. Bo wszyscy mówią, że jestem, że dam radę.
Jestem robotem, więc może mają rację...
Może na pewno.
A może się mylą?
Kto ma rację, tego się raczej nie dowiemy.
Ale czy o to właśnie w tym wszystkim chodzi? Aby mieć rację?
Może tak, a może nie.
Trzymam się. Zewnętrznie.
Dla niepoznaki uśmiecham się sama do siebie.
Patrz, jak jest dobrze - mówię sobie.
Chwile euforii wygrywają obecnie z chwilami zatapiania się w czarnej dziurze.
Ukrywam się przed sobą.
Chcę żeby było ok.
Boję się przyznać, że mam nadzieję.
Że widzę światło.
Bo co będzie jak nagle zgaśnie?
I znów wyląduję w ciemnym, zimnym pomieszczeniu bez drzwi i okien?
Przylecisz do mnie na ratunek?
Boję się co będzie dalej.
A może nie dam rady?
Jestem tu po to aby patrzeć jak nocami wchodzisz na dach, jak unosisz mnie w przestrzeń, jak zabarwiasz mój świat.
""
Biorę udział w konkursie na LITERACKI BLOG ROKU
Byłoby pięknie jakby coś z tego wyszło.
A jeśli nawet nie, to ziemia będzie obracać się nadal...
.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz