piątek, 26 listopada 2010

tylko, żeby nie było...









Jakiś czas temu zrobiłyśmy z Jagodą "kilka" zdjęć.
Kiedyś je powtórzymy.
Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli wrzucam sztuk parę.
Jak obrobię jeszcze jakieś inne, to dorzucę.

Ostatnio nie chce mi się pisać.
Poza tym, że nie mam tak zwanej weny, to jeszcze nie mam czasu.
Wbijanie się w rytm pracy z dojeżdżaniem, zabrało mi całkowicie wolny czas.
Ciągle zmęczona.
Praca, powrót, kolejna praca, parę godzin snu, praca.... itd.
Od niedz. będę już na miejscu.
Parę metrów, a zmienia rzeczywistość.
4 godziny bliżej (biorąc pod uwagę korki na obwodnicy i krzykach w drodze do pracy i korki na borowskiej i krzykach, w drodze z pracy)

Ostatnio patrzę na świat przez pryzmat zarabiania pieniędzy.
Coś wreszcie się ruszyło i zaczęło wychodzić.
Wciąż jest za dużo pustego miejsca w portfelu, ale mówię sobie, że obecny stan jest inwestycją na przyszłość.
Co z tego, że przez tą inwestycje leczę teraz gardło.
Praca w porządku, ludzie w pracy też, miejsce miłe i spokojne, za oknem przy którym siedzę mam nawet chałupę Pana Schetyny.
Kończy się asfalt, zaczyna kostka i wieś.
Życie towarzyskie całkiem w porządku.
Ogólnie same pozytywy.

Wszystko niby ok.


Ale jakoś nie mam celu.
Posucha, obojetność i wypalenie emocjonalne.




.

piątek, 19 listopada 2010

skaza



Obejrzałam "Skazę" z Jeremym Ironsem i Juliette Binoche.
Życie jest ukrytym mordercą.
Czasem lepiej nie słuchać uczuć.

Nie oglądam się za siebie.
Dziś podjęłam bardzo trudną dla mnie decyzję.
Przeżyję ten weekend.
Później będzie już z górki.
Closed chapter.
Obym nie żałowała swojej decyzji.

Każda kolejna godzina mówiąca o zbliżającym się jutrze dłuży się jakby mijały miesiące.. lata...
Wstanę rano, pójdę do pracy, przeżyję jakoś ten dzień i już nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu.
Oby do poniedziałku.
Nigdy nie myślałam, że kiedyś polubię poniedziałki.

Sitek miałeś rację.
To było naładowanie baterii.
Spotkamy się 11.


Szerokiej drogi Capitao...

.

sobota, 13 listopada 2010

coś poszło źle


photo - Andreas Lang


Coś poszło źle.
Zepsuło się już na poziomie genów.
Czegoś zabrakło, lub czegoś wystąpiło za dużo.
Nie wyrównano poziomu.

Poziom staje się pionem i odwrotnie.
Statek nie trzyma kursu i osiada co rusz na mieliźnie. A jak już z niej wypłynie to z nów w nią wpada.
Czyżby był przeklęty?
Ciemne moce przejęły nad nim władzę, czy po prostu kapitan poddał się i oddał go w ręce piratów?

Raków już nie będzie, bo mamy za brudną wodę.

Co robić wiedząc, że ktoś zrobił coś bardzo złego?
Co zrobić wiedząc, że ujawnienie prawdy może mieć bardzo złe skutki dla wielu osób.
Bardzo złe.
Co zrobić wiedząc, że jeśli się tej prawdy nie ujawni, to najbardziej ucierpi na tym ktoś zupełnie niewinny. Ktoś o czystym sercu i czystych dłoniach.
Wiesz, że w każdym z obu przypadków ktoś pójdzie pod przysłowiowy "młotek", a wiesz, że musisz coś zrobić, bo jeśli nie zrobisz nic, to i tak ktoś będzie bardzo cierpiał.
Żadna decyzja nie jest dobra.

Chce mi się bardzo spać.
Jestem zmęczona.
Budzę się co rano tak zmęczona jakbym nie spała co najmniej dobę.
Chodzę spać z tym samym uczuciem.
A przecież wszystko się zmienia.
Tak.
Ludzie też.
Na gorsze...

Moje powieki już opadły. Śpię na jawie. Tylko to pomaga.


Zdjęcie powyżej zrobił Andreas Lang.
Miły Pan z Niemiec.
Miałam tę przyjemność poznać go osobiście w kolejce do ASPowej ciemni 5 lat temu.
Fajnie buduje klimat.


Wtedy wspomnienia miały inny smak.


.

sobota, 6 listopada 2010

amnezja




Ostatnio cierpię na chroniczne zaniki pamięci. Biorąc pod uwagę ostatnie zdarzenia oraz zdarzenia przed ostatnie i te, które były przed tym przedostatnimi :P jest to bardzo wygodna sytuacja.
Nie pamiętam o czym rozmawiałam z niektórymi osobami kilka dni temu, co mówiłam, co ktoś mówił, o co pokłóciłam się z moją Mamą 4 dni temu i wielu wielu innych rzeczy.
Nie pamiętam gdzie byłam. Nie pamiętam na jakiej imprezie ostatnio byłam i z kim, pamiętam jedynie kino i pożegnanie Malwiny.
Wiem, że było coś jeszcze, ale nie wiem co.
Zważywszy na to, że trochę już się tego nazbierało i z dnia na dzień jest ich coraz więcej to strach się bać.

Dr House powiedziałby, że to toczeń albo sarkoidoza, albo guz mózgu.
Nie ma czegoś lżejszego? :P

Ale jak już powyżej wspominałam - niemiłych zdarzeń też nie pamiętam, co jest bardzo w tym wypadku wskazane.


Kilka dni temu wróciły klucze do ogrodu.
To pamiętam.
Równo dzień po moim ostatnim wpisie.
Trafiły wprost na moje dłonie i zostały niezwłocznie przeze mnie zakopane tak, żeby nie zostały już odnalezione. I nie wpadły znów w niepowołane ręce.
W żadne ręce.
W moje również.
Jedna droga zamknięta.
Marzenia pogrzebane.
Mam nadzieję, że o tym tez zapomnę.

Niepamięć kontrolowana.

Idę dalej.
Ale jakoś zgubiłam mapę, bo błądzę i trafiam wciąż w to samo miejsce.
Moja ruchomość nie przekracza granicy 10 metrów.
Dalej mgła.
Bezmyśl.
Bezplan.
Bezruch.

W tym ostatnim jestem ostatnio mistrzem.
Bezruch postępujący.

Samotność, to coś czego potrzebuję na dłużej.



Na zdjęciu Jagoda.
Mały fragment nowej sesji.



.

wtorek, 2 listopada 2010

The Garden





Ktoś wchodzi do Twojego ogrodu i zabiera klucz.
Chowa go głęboko do kieszeni i obiecuje, że już zawsze będzie się nim opiekował.
Że nigdy nie zawiedzie Twojego zaufania, że już zawsze będzie siedział na ławce pod drzewem i patrzył na wschodzące kwiatki i spadające liście.
Nagle okazuje się, że nie ma go w ogrodzie, a wiatr szumi między gałęziami stukając co chwila niedomkniętą bramą.
W furtce nie ma klucza... więc nie możesz jej zamknąć.
Pozostaje Ci jedynie czekać, ale nie wiesz przecież na co?
Nie możesz jej zamknąć i zając się swoim ogrodem, bo ten ktoś nie miał na tyle wyobraźni żeby wytłumaczyć Ci swoją decyzję.
Nie miał na tyle odwagi by zapytać Cię czy może zabrać klucz ze sobą i wrócić z nim za jakiś czas.
Nie możesz zamknąć bramy i otworzyć jej na nowo, bo nie wiesz jak to zrobić.
Bo została ona otwarta bezpowrotnie i nie dano Ci możliwości wyboru.
Chcesz zbudować nowe, inne wejście do ogrodu, a tamte zamknąć na cztery spusty, ale nie masz na to tyle siły ile byś chciał mieć.


Niezamknięta droga "pełznie za nami jak robak, ociekając śluzem" - powiedziała Ania Mazur
Ania ma rację. Chcąc iść nową drogą, należy rozwiązać obie pozostałe.
Ale do tego trzeba niestety dwojga osób.
Same chęci nam nie wystarczą.
Musisz jeszcze uzyskać odpowiedzi na wiele pytań.
One jednak są niemożliwe.
Więc dręczą cię resztki przeszłości, której wcale nie chcesz, a która oblepia Cię niczym mokry torf z bagniska, zatrzymując Cię w stanie zawieszenia.
Gnębiąc i z rozmysłem nie pozwalając iść dalej.
Dlaczego?

Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.



Nie rozumiem ludzkiej zawiłości.



.