piątek, 31 grudnia 2010

Podsumowanie 2010


Rok 2010 minął. Był rokiem spotkań, ludzi, rodziny, pracy, aktywności, miłości i dziwnych zdarzeń.
Ludzie widoczni na zdjęciach są osobami, które zaistniały dla mnie jakoś szczególnie w minionym roku.
Nie muszę ich przedstawiać, ale dla tych, co nie wiedzą:
Kolejność przypadkowa.

Malwina, Julia, Martyna, Iwonka, Olka, Mama, Michał Sitek, Daniel, Ala, Wojtek, Paweł, Iza, Jagoda, Woronowicz, Aśka Ziółkowska, Karolina Bielak, Oliwka, Karol, Michałek i mój pies Olek.

Nie wszyscy jednak sa na zdjęciach. Brakuje Magdy, Bartka i Lechowej.

Z jednymi przyjaźniłam się mniej z innymi bardziej. Ale to jest właśnie ich rok.
Niektóre osoby bardzo mi pomogły w trudnych chwilach za co im szczególnie dziękuję.
Nie będę ich wymieniać, bo one wszystko wiedzą.
To prawdziwi przyjaciele.

Początek roku był pełen nieogarniętego chaosu.
Połowa i koniec roku przyniosły spokój, radość i szczęście.


Jestem szczęśliwa sama ze sobą. I to jest najważniejsze.
Żeby je poznać, spotyka się na swojej drodze tzw. nauczycieli.
I ja spotkałam ich kilku.
Widoczni są na zdjęciach.


Życzę wszystkim w tym roku wielu pozytywnych przygód.
Dużo aktywności, ciekawości i przyjaźni.
Bo jak się okazuje - ta ostatnia jest najważniejsza.



.

środa, 15 grudnia 2010

lewa noga



Skręciłam nogę w poniedziałek.
Za oknem -17.
Znów nie byłam w pracy.
Może jutro uda mi się dokuśtykać.
Jeśli po drodze nie okaże się, że np. są mega zaspy, korki, albo nie wiadomo co jeszcze.

Zastanawiam się co ciekawego znów mi się przydarzy.
Strach wychodzić z domu.

Powoli przychodzą myśli o minionym roku.
Podsumowanie wychodzi bardziej dodatnio niż poprzedni rok.
Ale wciąż jestem w nim pod kreską.
Kropka, kreska, kropka, kreska.

Za tydz. Święta. Nic nowego.
Za 2 tyg. Nowy Rok. Nic Nowego.

Kiedyś zawsze i wszystko mnie ekscytowało.
Teraz, wszystko to, wydaje się zwyczajne.

Ktoś ma na to jakieś rozwiązanie?


Na zdjęciu tradycyjnie Olka.
Bycie ciocią to trudna sprawa.


.

niedziela, 12 grudnia 2010

koniec tygodnia



Zarobiłam dziś trochę kasy.
Nic nadzwyczajnego, ale w porównaniu do "dziwnej pracy" to i tak sporo.
Nie wiem co mi sprawia ostatnio większą przyjemność - jej zarabianie czy wydawania.
Wpierw przychodzi euforia zakupów, potem wyrzuty sumienia...
Żeby znów przejść do ciułania...
Ciułanie w okresie przedświątecznym zdecydowanie się nie sprawdza.

Z malowania i grafik można jednak zarabiać.


Dziś Olka przywiozła od swojego Tatusia kilka worów z prezentami.
Lego z pingwinami, stajnie z konikami, puzzle, kasę fiskalną, żyrafę i całą masę innych...
Nie wiem kto bardziej się z nich cieszył. Ja jako ciocia, czy ona :P
Czekoladki były dobre.

Dziś nowy dzień.

Może trochę jaśniej niż wczoraj, a może tylko mi się wydaje.
Zobaczymy jutro.
Pochłonie mnie szara rzeczywistość i może załatwi wszystkie sprawy za mnie.
Nie miałabym nic przeciwko...


Powyżej fotka z przyjazdu Kasi Lech do Polszy z zimnej, nieprzebytej Finlandii...
25 czerwca, więc trochę przeterminowane :P


.

sobota, 11 grudnia 2010

doesn't feel so bright




Świat wiruje.
Płynie z wiatrem pod prąd, wieje mu w twarz ale leci dalej... tylko po co?
Spada.
Robi się ciemno i zimno.
Mały. Schowany w czarnej klatce, ciemnym pomieszczeniu bez drzwi i okien.
Dusi się. Dusi się coraz bardziej.
Myśli kotłują się zbijając w jedną masę.
Ściany schodzą się, wędrują w jego stronę jeszcze bardziej zabierając przestrzeń.
Zabierają tlen i światło.
Bez światła ginie.
Bezkresna iluzja życia pozostaje jedynie mglistym wspomnieniem.
Gdzie są te kolory?

Świat skurczył się.
Zmniejszył, stracił blask i poszarzał.


Dużo niefajnych zdarzeń ostatnio przyćmiło te drobne, dobre chwile.
Dziwna praca, która nie starcza nawet na byle jakie wydatki, kolejny problem z następnym mieszkaniem, kilka złych wiadomości. Za dużo.
Dziś w 1 dzień zarobiłam więcej niż w ciągu 3 tyg. pracy... kto wtajemniczony, ten wie why.
Więc kolejne tematy do zastanawiania i myślenia.
Co dla kogo i jak się opłaca?
O co toczy się gra?
Gramy o życie.

Ale ja już nie umiem.
Nie mam siły i ochoty.
Nie wybiegam dalej niż o godzinę do przodu.

Poddałam się.

Nie chce mi się.


.