wtorek, 12 października 2010

Taxi




Wczoraj byliśmy tą samą ekipą co ostatnio na kolejnym koncercie.
Mimo różnych mniej lub bardziej sprzecznych zdań na jego temat - było fajnie.
Posłuchaliśmy muzyki, posiedzieliśmy, pogadaliśmy.
Czasem mam wrażenie, że przy takich sytuacjach/momentach włącza mi się taki mały guzik niepoważności i opowiadania głupich historii.
Czy ja w rzeczywistości taka jestem?
Raczej bym polemizowała.
Nie brakuje mi błyskotliwości i poczucia humoru - skromna nie będę.
Ale kurczę, jakoś nie mogę pozbyć się odruchu opowiadactwa.
Czasem przez to mogę być odbierana jako zupełnie inna osoba...
Czas chyba przystopować ;)

A wracając do koncertu - było fajnie.
Najpierw grali bardzo młodzi chłopcy(ok 18 lat), gdzie na elektryku wymiatał 17sto talek!
Powalił nas na kolana.
(ostatnio często coś nas powala ;)
Ale ten, to mały geniusz. Wróżę całej kapeli świetlaną przyszłość i chyba nie tylko ja.
Początek spokojny, ale na końcówce dali czadu.
Division by Zero natomiast, na początku smęcili, a dopiero pod koniec zaczęli porządnie grać.
Jak to powiedział Paweł - powinni popracować nad imidżem.
Część wyglądała jak skejci a częśc jak disco polo...
No niestety Panowie, ładne oczy to nie wszystko ;)
Pan wokalista ćwiczył intensywnie aerobik :>
Co mnie się osobiście podobało, bo był urokliwy.
Gorzej było przy rozmowie 4ry oczy, które to jego oczy wyglądały jak przejarane i przepite na maxa ;)
Chopcy z pierwszej kapeli i chłopiec wokalista z 2giej kapeli dostali ode mnie po wizytówce i propozycję współpracy przy następnych okładkach :)
Kto wie, może coś z tego wyjdzie.

A znaki?
Znaki są i będą.
Lubię dobre i pozytywne znaki.
Lubię takie znaki które zostawiają dobry nastrój na cały następny dzień ;)
A wczoraj takie były... :D
Jest o czym myśleć.

Czas spać...



.

Brak komentarzy: