poniedziałek, 5 kwietnia 2010

święta



Wczoraj był zjazd rodzinny.
Niespodziewany przynajmniej dla mnie.
Starą ekipą poszliśmy na spacer.
Po drodze przypomniało mi się jak kiedyś jeszcze jako małe dzieci szaleliśmy we czwórkę. Karol, Karolinka, Michałek i Iwonka.
Nie imały się nas żadne kule. Żadne problemy.
Superbohaterowie.

Dzisiaj każde z nas niesie na plecach swój własny bagaż.
Okazuje się, że jest on równie ciężki.
Bagaż samotności.


.

2 komentarze:

Wojtek Sienkiewicz pisze...

ha! tylko moje są bardziej nieostre:)

galazinka pisze...

Też mam kilka świątecznych nieostrych :P ale w selekcji odpadły ;)