wtorek, 2 listopada 2010

The Garden





Ktoś wchodzi do Twojego ogrodu i zabiera klucz.
Chowa go głęboko do kieszeni i obiecuje, że już zawsze będzie się nim opiekował.
Że nigdy nie zawiedzie Twojego zaufania, że już zawsze będzie siedział na ławce pod drzewem i patrzył na wschodzące kwiatki i spadające liście.
Nagle okazuje się, że nie ma go w ogrodzie, a wiatr szumi między gałęziami stukając co chwila niedomkniętą bramą.
W furtce nie ma klucza... więc nie możesz jej zamknąć.
Pozostaje Ci jedynie czekać, ale nie wiesz przecież na co?
Nie możesz jej zamknąć i zając się swoim ogrodem, bo ten ktoś nie miał na tyle wyobraźni żeby wytłumaczyć Ci swoją decyzję.
Nie miał na tyle odwagi by zapytać Cię czy może zabrać klucz ze sobą i wrócić z nim za jakiś czas.
Nie możesz zamknąć bramy i otworzyć jej na nowo, bo nie wiesz jak to zrobić.
Bo została ona otwarta bezpowrotnie i nie dano Ci możliwości wyboru.
Chcesz zbudować nowe, inne wejście do ogrodu, a tamte zamknąć na cztery spusty, ale nie masz na to tyle siły ile byś chciał mieć.


Niezamknięta droga "pełznie za nami jak robak, ociekając śluzem" - powiedziała Ania Mazur
Ania ma rację. Chcąc iść nową drogą, należy rozwiązać obie pozostałe.
Ale do tego trzeba niestety dwojga osób.
Same chęci nam nie wystarczą.
Musisz jeszcze uzyskać odpowiedzi na wiele pytań.
One jednak są niemożliwe.
Więc dręczą cię resztki przeszłości, której wcale nie chcesz, a która oblepia Cię niczym mokry torf z bagniska, zatrzymując Cię w stanie zawieszenia.
Gnębiąc i z rozmysłem nie pozwalając iść dalej.
Dlaczego?

Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.



Nie rozumiem ludzkiej zawiłości.



.

2 komentarze:

hekate pisze...

Ładnie to wszystko ubrałaś w słowa :) Mi też nasza rozmowa dała sporo do myślenia, pojawiło się parę nowych wniosków. Buziaki :)
Otwarty ogród - podoba mi się metafora. Mój dla odmiany zamknięto, zabito deskami, i podpalono. Ty jeszcze masz roślinki ;)
A.M.

galazinka pisze...

Z moim kiedyś zrobiono to samo. (jeśli mogę Cię jakoś pocieszyć)
Jeszcze usunięto prochy, żeby nie było po nim śladu...
Roślinki wyrosły dopiero w tym drugim ogrodzie...
Ja też dziękuję za rozmowę :)