piątek, 5 marca 2010

Holy Herbal Mother





Niedawno znalazłam na Fejsie (u znajomego mojej koleżanki) fajne zdjęcie kapliczki na mazurach.
Podpisane - Holy Herbal Mother.
Powiało od niego wiosną.
A za oknem wieje zimową zawieruchą.
Grube płaty śniegu tańczą między drzewami.
Moje ulubione.
W dzieciństwie widząc takie zjawisko od razu wybiegałam z mieszkania i nie wracałam dopóki nie byłam zupełnie przemoczona.
Jeszcze wczoraj była wiosna, a jutro znów trzeba będzie kopać tunel żeby wydostać się z domu.

Obecna pogoda skłania mnie ku przeczytaniu do końca "Zimistrza" którego kupiłam i zaczęłam jeszcze w czerwcu :P Ale jakoś w między czasie pochłonęłam parę innych pozycji.
Od "Inteligencji Emocjonalnej" po "Minpinkovię" Roalda Dahla (po słowacku) zakupioną jeszcze w 2008 w Koszycach, podczas najlepszej i najciekawszej wyprawy w moim życiu.
Minpinkovia ma wspaniałe i niezwykle klimatyczne ilustracje.
Jedne z najpiękniejszych jakie widziałam.

Postanowiłam sobie, że będe czytać 2 ksiązki w mies.
Moja siostra pochłania co najmniej 1 książkę w tyg. Czyta w zastraszająco szybkim tempie i zawsze znajduje na to czas.
Na to i na wiele innych spraw. Choć tak niewiele ma czasu dla Siebie.
Należy do tych ludzi, którzy pomimo natłoku obowiązków,  potrafią się dobrze zorganizować.

Czasami dziwią mnie ludzie, którzy poświęcają coś dla nich ważnego, żeby zrobić coś na co wydaje im się, że nie mają czasu. Nie wiedzą, że to tylko ich wrażenie. Dzieje się tak głównie dlatego, że nie potrafią zorganizować się tak, żeby móc robić wszystko czego pragną. Rezygnują z jednej rzeczy dla innej, bo nie wiedzą i nie umieją siebie poukładać. Wydaje im się, że zwykłe i banalne sprawy są wazniejsze od uczuć, od ludzi, od gestów i fizyczności.
A zazwyczaj od tego powinno się zaczynać.
Od ułożenia siebie samego.
Wtedy reszta przychodzi sama.
Sama z siebie.


Powyżej fotki z między-świątecznej mini przejażdżki.
Z nawiązaniem do tematu.
Bardziej Holy niż Herbal ;)

.

Brak komentarzy: