czwartek, 26 listopada 2009

światło











Swiatło jest albo go nie ma.
Ja go nie widze.
Kolory sie mieszaja.
Wychodzi jakas dziwna niezidentyfikowana plama barwna.
Bez wyrazu.
To Ja.



Na zdjeciach Olka.
Szybko rosnie.




.

sobota, 14 listopada 2009

rozumieć





Moja babcia.
Zdjęcie to zrobiłam jakieś 7 lat temu.
Bardzo je lubię. Ono jedyne pokazuje taką Babcię jaką była na prawdę.

Na początku 2010 r. zostanie wydany leksykon artystów dolnośląskich.
Będziemy w nim obie.
Opublikują również właśnie tą fotkę.

Na drugim zdjęciu park koło sanktuarium w Wambierzycach.
Oba zawsze mi się ze sobą kojarzyły.
Może dlatego, że widzę w nich tę samą wiarę.
Zrobiłam je w odstępie 6 lat.

Moja Babcia była niesamowicie dobrą osobą.
Zawsze wszystkim pomagała. Niezależnie od tego czy był to ktoś obcy czy bliski.
Była oparciem dla każdego i w każdej chwili.
Potrafiła rozdać dosłownie wszystko co miała.
Nieraz widywałam u obcych ludzi prezenty, które od nas dostawała na urodziny czy gwiazdkę.
Kiedyś bardzo mnie to wkurzało, że robiłam lub kupowałam coś specjalnie dla Niej, a Ona oddawała to komuś innemu.
Z czasem jednak zrozumiałam czym było to co robiła i jak cennym jest dar dawania.
Nie ważny jest przedmiot. Ważny jest fakt, że może on komuś pomóc.
Wywołać wiele uśmiechów i wiele radości.
Fakt, że można się z kimś podzielić, tym co się posiada.

Hehe - zawsze śmieszyło mnie to jak Babcia mówiła w żartach, że idealny mężczyzna powiniem dobrze tańczyć i być ładny ;)

Babcia miała ogromny bagaż doświadczeń, ale równie wielkie poczucie humoru.
Zawsze miała tez więcej energii życiowej niż ja sama.
Była najsilniejszą osoba jaką kiedykolwiek znałam
i prawdopodobnie już nigdy więcej takiej nie spotkam.
Potrafiła we wszystkim znaleźć nadzieję.
Zawsze powtarzała - co ma być to będzie.
Ja osobiście nigdy w te słowa nie wierzyłam i na przekór wszystkiemu zawsze starałam się pokazać sobie samej, że potrafię zmienić los.
Nie udało się. Wiem już, że jest to niemożliwe.


Babcia zawsze we wszystkich wierzyła i wszystko wybaczała.
Nawet największemu zbirowi dawała szanse.
Kolejną i kolejną i kolejną.
Często nie mogliśmy zrozumieć po co to robi.
Teraz już wiemy. Zawsze miała rację.

Takich ludzi jak Ona już prawie nie ma.


Dziwne, ale dopiero dziś zdałam sobie sprawę, że jestem taka jak Ona.


Nie ma Jej już 2gi rok.
A ja odziedziczyłam po Niej ogromny skarb.
Dobroć.




Babcia - skan z odbitki
Wambierzyce - skan z negatywu



.

piątek, 13 listopada 2009

)¤(



Motyl żyje od kilku godzin do kilku miesięcy
Ulotne to życie...


.

sobota, 7 listopada 2009

czwartek, 5 listopada 2009

jakoś leci





Fajnie jest mieć kogoś z kim zawsze można pogadać. O wszystkim.
O tym co złe. O tym co dobre i o tym co nas przytłacza.
Kogoś, kto nie potępi, nie wyśmieje, nie skrytykuje i nigdy nie zwątpi.
Kogoś kto nas poprze w każdej naszej decyzji i wesprze we wszystkich działaniach.
Człowieka, który nawet jak zrobisz źle - zawsze stanie po twojej stronie.

Ciemno wszędzie.
Kiedyś było jasno.
Kiedyś myślałam, że mam takie osoby.
Jednak ludzie się wbrew pozorom zmieniają i takiej osoby to tylko ze świecą szukać.
Kiedyś myślałam. Kiedyś analizowałam i zastanawiałam się jak to będzie.
Robiłam plany, snułam swoje nowe historie na przyszłość.
Teraz tego nie robię, a jednak jakoś leci. Samo z siebie.

Kiedyś myślałam, że jak się kogoś bardzo kocha, to tak już na zawsze.
Kiedyś myślałam, że jak się kogoś bardzo kocha, to tworzy się tak silna więź, że nic nie potrafi jej rozerwać. I nigdy nie będzie to możliwe.
A jednak.

I czy to jest ktoś bliski, z rodziny, czy przyjaciel, to nigdy nie masz gwarancji, że jeśli będziesz potrzebować pomocy - on przy tobie będzie.
Zawsze przecież może nie mieć czasu.

Moje drogi się rozeszły.
Moje drogi z 2ma najważniejszymi osobami w moim życiu.
Tymi, które mnie budowały, tymi, które potrafiły mnie podnieść ze wszystkiego lub jako jedyne zrównać z ziemią.
Minęły się.
Moje drogi.

Zrozumiałam, że każdy z nas jest osobną jednostką i tak na prawdę nic nas nie scala, oprócz naszych chęci.
To chęci powodują miłość, chęci powodują szczęście. Chęci powodują życie i to, że właśnie TO życie przeżywamy po swojemu. Błądząc, popełniając błędy, łapiąc oddech, ciesząc się, a nawet raniąc siebie i innych. Tworząc własną bajkę, nawet jeśli nie jest ona kolorowa.
Ale nikt tej bajki za nas nie przeżyje. Nikt nie zdecyduje za nas co jest dobre, co wybrać żeby być zdrowym, szczęśliwym i równocześnie zachować miłość.
To tylko i wyłącznie my sami jesteśmy w stanie o tym zadecydować.

Chęci powodują decyzje. A decyzje to jest to co napędza nasze działanie.
Od nas zależy, czy i co będziemy dalej z sobą robić. Czy pójdziemy do przodu, czy zostaniemy z marzeniami.

Ja idę do przodu. Moje marzenia uleciały. Jakoś same z siebie.
Idę do przodu, ale najdziwniejsze jest to, że wcale tego nie czuję i na nowo zabrakło mi chęci.
Nie mam motoru, który by je napędzał.
Brakuje mi silnika.
Olej wycieka, czas mija, a karoseria rdzewieje.

Wczoraj przyszło mi do głowy żeby pomóc staremu silnikowi stanąć na nogi.
Odrdzewić go, przywrócić do życia, żeby nie leżał gdzieś tam sam w kącie i nie cierpiał na samotność. Bo nikt nie powinie być sam. Silnik musi mieć poczucie, że może na kogoś liczyć. Że jest ktoś kto zawsze mu pomoże.
Silnik kaszle, dławi się i marnieje, ale nie poprosi o pomoc.
A przecież kiedyś był taki piękny.
Sam jednak tego swojego piękna nigdy nie widział, bo nie chciał.

Ale nie wiem teraz, czy nie lepiej jednak postawić na nowy sprzęt.
A stary pozostawić samemu sobie?

Tak na prawdę to nie ma na całym świecie takiej osoby, która by nas dogłębnie rozumiała, czuła i była tylko dla nas.
Dopóki nie zrozumiesz kto tak na prawdę jest tym twoim silnikiem, nie znajdziesz nikogo takiego.

Jest ktoś kto jest bardzo blisko.
Potrzebuje tylko naszej akceptacji, a pomoże nam zawsze
i wszędzie wyjść z każdej opresji.
Zawsze przy nas będzie i zawsze będzie w nas wierzył.
I nigdy nas nie zawiedzie.
Trzeba tylko otworzyć mu furtkę...
i wypuścić tą istotę, którą zamykamy w lustrze...



.

niedziela, 1 listopada 2009

Halloween 2009



Dżubei

Malwina

Waldek kocha kwiaty

Paweł

Bartek

fot. Dżubei (jestem zlepkiem 2óch różnych twarzy ;)

Don Konrado

Kera był jakiś niewyraźny...

Grzesiu

Dżubei

Ja, fot. Kera :)

Arek

Ala i Ja



Paweł i jego 3cia ręka.

fot. Ala

Biedrona


Biedrona

Z Malwiną, fot. Maciej - MF89

Tak powstał "Chomiczek"

Arek, Dżubei i cukierki :P

Concept art :P




Wczoraj we Włodkowica 21 była imprezka.
Mega Halloweenowa Digartowo-Techlandowa i concept-artowa impreza.
Wielkie tłumy :P (aż brakowało miejsc), dużo rysowania, rzeźbienie w dyniach, bitwy rysunkowe i "słowne", pokazy foto i animacji. Ala zajęła nam miejca "w loży" ;), ale niestety nie udało mi się z nią dłużej pogadać.
W między czasie imprezy, był wypad na jedzenie, gdzie grupa podzieliła się na zwolenników kebabu i tych "którzy lubią coś bardziej wyrafinowanego" czyli - pierogi :P
Grupa pierogowa składała się z 2 os. - Mnie i Bartka, a wyjście zakończyło się przegryzionym językiem :\
Po powrocie impreza nabrała takiego rozmachu, iż w ferworze dobrej zabawy i wyśmienitych ;) trunków kolega Waldek musiał się wcześniej ewakuować :P
Więc pałeczkę wodzireja przejął Arek ;)
Był Dżubei, był Paweł i dużo, dużo cukierków ;)
Wayne jak zwykle się spóźnił więc pozostało mu tylko odprowadzanie nas na "tramwaj".
Przez cały wieczór "w tle" leciała świetna muzyka ;) aparat przestał mi ostrzyć, a rysownicy tworzyli wybitne wręcz dzieła sztuki (przykład na samym dole :p)

No i było mega ;P hehe

Powyżej "krótka" fotorelacja".



Ps. Już niedługo moja parapetówa :]



.