wtorek, 27 września 2011

Downtown




life is shit.. sometimes.


Na nic nie masz wpływu.
Wszystko dzieje się poza Tobą.

Twoje decyzje nie mają znaczenia w tym dużym brutalnym świecie.
Twoje potrzeby nie mają znaczenia w tym dużym zachłannym świecie.
Twoje marzenia nie mają znaczenia, w tym dużym szarym świecie.
Twoje szczęście nie ma znaczenia, w tym dużym smutnym świecie.


Kolory dzieją się gdzieś obok, życie idzie sobie samo trzymając pod pachę kawałek przeterminowanej bułki, której i tak nie zje, ale musi mieć poczucie, że coś tam ma.
Na czarą godzinę.

A co jeśli czarną godzina jest zawsze?

Może tak na prawdę stan awaryjny trwa zawsze...?

Tylko nam się wydaje, że jest ok.?
Bo mamy na oczach małe, szare klapki wypozycjonowane widokiem na siebie...






.

Brak komentarzy: