sobota, 16 stycznia 2010

nuda




Nuda kurcze...

Kończą mi się zdjęcia z archiwum do wrzucania na bloga.
Czas wywołać kolejne filmy.
Ale tak się zastanawiam po co, bo tak na prawdę nie wiem czy dalsze pisanie tego bloga ma jakikolwiek sens. Ktoś go na pewno czyta. Jednym podobają się moje wypowiedzi (zgłosiło się kilku ich miłośników) a innym zdjęcia, choć tych osób jest już znacznie mniej, co wcale mnie jakoś w żaden sposób nie dołuje.
Nie znajdziecie tutaj na pewno typowego traszu , który ostatnio zdominował ludzką świadomość, ale jednak kogoś ten blog interesuje. Może właśnie dlatego, że nie dominuje tu niekonsekwencja i chaos obrazowy. Może odwiedzający są ludźmi z bardziej rozwinięta estetyką, a może takimi, którzy zaglądają tylko z czystej ciekawości, żeby zobaczyć co ta gałązina tutaj wypisuje.
Ale to jakoś jest dla mnie mało istotne.
Wszystko co miałam do powiedzenia na niektóre tematy, już napisałam.
Nic ponadto nie wykrzeszę, bo byłoby to tylko bez sensu.
Wtajemniczeni wiedzą. Zresztą pewne rozdziały już pozamykane, a pomysły na nowe opowiadanka życiowe chwilowo się skończyły :P
Na pewno jeśli coś napstrykam i w między czasie będę miała coś dopowiedzenia to wrzucę nowego posta.

Po przeczytaniu wypowiedzi Lokalnego Artysty stwierdzam iż czas zająć się czymś nowym i nie powielać dotychczasowych dróg, bo te stare to już przeżytek.
Moja własna dróżka jest wystarczająco wyboista i pełna przygód.
A poza tym patrząc na to ile jeszcze jest przede mną, to tych przygód wcale nie było tak wiele.
A za parę lat będę się z tego wszystkiego śmiać.

"Nie ważne" jak to kiedyś powiedział jeden mądry jegomość,
a może i nie mądry.
Czort go tam wie. Może ma jeszcze inne mądrości w zanadrzu, które staną się czyimś mottem życiowym, a on sam biedny nie będzie miał o tym zielonego pojęcia ;)





A tak btw to niedawno zauważyłam, że trwa już blogo-głosowanie ---> ************


.

2 komentarze:

Wojtek Sienkiewicz pisze...

ja myślę, że problem w tym, że się za często czeka aż ktoś obok da przykład, co robić, niż samemu wymyśleć, co robić. A najlepiej nie myśleć, tylko robić.

galazinka pisze...

Racja. Może czasami za często szukamy gotowej recepty. Ja nauczyłam się nie myśleć.
Niemyślenie jest łagodniejsze w skutkach i miej boli. No i robienie bardziej wychodzi ;)