piątek, 26 sierpnia 2011

I pomyśl, że...



Czasem rodzimy się, a czasem umieramy.
Czasem ktoś nas kocha, a czasami nienawidzi.
Czasem ktoś tęskni gdy nas nie ma, a czasami nawet nie zauważa naszego braku.
Czasem podejmujemy ważne decyzje, a czasami zupełnie nie chce nam się nawet o nich myśleć.
Czasem błądzimy, a czasami odnajdujemy drogę.
Czasem się boimy, a czasami odważnie skaczemy w ogień.
Czasem myślimy, a czasami wyłączamy rozum.
Czasem żyjemy, a czasami tylko udajemy.

Każdy ma jakiś czas. Czasem dobry, a czasem nie. Czasem ma go mało, a czasami za dużo.
Wszystko zależy od niego jak go wykorzysta.

Czasem mi się nie chce.
Tak po prostu.
A czasami mogę przenosić góry.

W końcu jestem tylko człowiekiem i mam prawo próbować, "popełniać błędy i naprawiać je..."
Tylko jakoś z niego nie korzystam...







.

środa, 17 sierpnia 2011

Szczęśliwa



Dawno mnie tu nie było...

Nawet nie mam czasu zajrzeć i przypomnieć sobie jak wygląda ten mój blog.
Natłok zdarzeń i wydarzeń.
Obowiązków.

8.08.2011 przeprowadzka na Szczęśliwą.

Pierwszego dnia, jeszcze na walizkach, pojawiła się tęcza.

Kiedyś oglądałam pewien film, do którego zaglądam jak tylko najdzie mnie ochota.
Była tam taka scena, gdzie Ralph Fiennes obejmuje Juliette Binoche, stojąc na usłanym kamieniami pustkowiu. Trzyma ją w ramionach i mówi, że gdy ta się odwróci i ujrzy pochmurne niebo, takie będzie jej życie, lecz gdy niebo będzie słoneczne, jej losy również takie będą.
I ona się odwraca.... i widzi nadchodzącą burzę.

Pierwsze co pomyślałam widząc za oknem tęczę, to ta właśnie scena.


Takie będzie nasze życie.
Mały zwiastun koloru, szczęście i radości.


Mieszkam tu już ponad tydz. a zdarzyło się więcej niż niejednym osobom przytrafia się w ciągu roku.


Bo przez cały czas bycia razem pędzimy do przodu nie zważając na wszystko co się w okół nas dzieje.
Czasem stajemy i zamyślamy się czy dobrze robimy, czy damy radę.
Chwile zwątpienia, to normalna sprawa.
Ale lepiej nie myśleć.
Iść do przodu w zaparte.

Czasem trzeba walczyć.
Iść odważnie do przodu i się nie cofać.
Nie rezygnować.
Podejmować ryzyko, naprawiać, budować.

 
Bo wszystko się uda.
Bo jest po co.
Bo jest powód.
Bo jest szczęście.






.

czwartek, 4 sierpnia 2011

idę spać.






Czasami mam dość.

Dość siebie, dość innych ludzi, dość myślenia, mówienia, robienia i planowania.
Bardzo rzadko, ale jednak.

Czasami czuję się przytłoczona wszystkimi sprawami.
Nie wiem już wtedy co jest mniej, a co bardziej ważne.
Wszystko urasta do rangi problemu, którym tak na prawdę nie jest.

Muszę czuć, że nie muszę. Że nie muszę myśleć i robić sama.
Wtedy robi się jaśniej i lżej.

Moje małe barki zginają się pod ciężarem wszystkiego.
Za małe.

Nie wiem co, jak, z czym, gdzie, kiedy.

Terminy gonią, ludzie czekają, obietnice tłamszą.
Cały czas w biegu i pośpiechu, żeby ze wszystkim zdążyć na czas.
Chcąc żeby wszystko było ok. żeby było dobrze.
Za mało kasy, za dużo wydatków.
Za mało czasu, za dużo planów.


Po prostu mi się nie chce.
Chcę się nie martwić, nie musieć i nie spieszyć się.
Wsiąść na rower i pojechać przed siebie.
Bez zmartwień.
Tak jak ostatnio.

Ale nie umiem uwolnić się od ciężaru przytłaczających mnie spraw.
Inaczej mnie wychowano i obrałam inną drogę.
Chciałabym żeby było mniej i łatwiej. Chociaż o połowę...
Kto by nie chciał.
Ale zawsze trzeba wszystko jakoś wypośrodkować.


To chyba dobra metoda...


Olewam obowiązki i idę spać.


Chyba ten jeden raz mogę?



.