środa, 2 marca 2011

Jakiś taki



"- Wiesz co John? Opowiem ci pewną historię.
Na pewno ci się spodoba, bo wiesz... jest jakaś taka podobna do Twojej...


Pewnego razu w Ameryce żył sobie jakiś facet.
Prowadził jakieś życie i jeździł jakimś samochodem, któremu przy każdym hamowaniu odpadało lusterko i opadała na dół tylna, lewa szyba.
Miał jakąś żonę i jakiegoś syna.
Miał zwyczajną, nudną pracę w firmie sprzątającej, z której nie był jednak zadowolony ale jakiejś innej nie szukał.
I tak sobie jeździł każdego dnia do jakiejś pracy, z pracy wracał do domu i jadł jakiś obiad, po czym siadał na kanapie, kładł nogi na stół, brał piwo do ręki i czytał jakąś gazetę na zmianę z oglądaniem jakiegoś programu rozrywkowego, który akurat leciał w tv.

Pewnego razu po powrocie do domu zastał na stole jakąś kartkę z informacją, którą zostawiła mu żona. Facet miał odgrzać sobie obiad sam, ponieważ żona pojechała do jakiegoś sklepu po czajnik, który akurat się zepsuł.
Facet odgrzał sobie obiad, usiadł tradycyjnie na kanapie, położył nogi na stole, do ręki wziął pilota i włączył na jakiś przypadkowy kanał.
Ponieważ siedział tak już dobre 2 godz, a żony jak nie było tak nie było, zachciało mu się pić.
Nabrał wielkiej ochoty na herbatę.
Z ciężkim sercem, że musi ruszyć tyłek z kanapy, wstał i poszedł do kuchni.
Wlał wodę do czajnika i postawił go na gazie.
Usłyszał powolne syczenie i zobaczył, że w ściance czajnika zrobiła się dziura i wycieka z niego woda. Wkurzył się, ściągnął czajnik z gazu i zastanowił się czym by tu go zakleić na chwilę, żeby woda się ugotowała przed powrotem żony.
Poszukał jakiejś taśmy.
Gdy już ją znalazł, wziął ścierkę i przetarł nią dziurę.
Nagle w pokoju zrobiło się ciemno, a z czajnika wyleciał zielony dymek.
Facet zrobił jakąś dziwną minę, ale się nie przeraził nietypową sytuacją.
W pomieszczeniu rozległ się głos.
- Jestem Dżinem z czajnika. Ponieważ zrobiła się w nim dziura, a ty w przypływie dobrych chęci chciałeś ją załatać, spełnię twoje 3 życzenia. Wal śmiało.
Facet bez odrobiny zdziwienia czy też podejrzliwości zatarł więc ręce, wyszczerzył zęby i mówi:
- Chcę jakiś ciekawy i oryginalny samochód, na którego widok, kobiety będą jęczeć.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, powiedział Dżin. Masz jeszcze 2 życzenia - zastanów się więc czego jeszcze potrzebujesz.
Facet znów wyszczerzył się i powiedział:
- Chcę żeby moja żona miała po powrocie jakieś takie wielkie balony, żebym na ich widok miał aż mokre spodnie, bo coś ostatnio nie układa nam się w łóżku.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, powtórzył Dżin. Zostało jeszcze jedno życzenie. Tym razem zastanów się jeszcze mocniej, ponieważ więcej życzeń już nie będzie.
Facet podrapał się po głowie, usiadł na krześle i chwilę pomyślał.
- Mam! - krzyknął - Chcę być kierownikiem w dużej firmie!!!
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, powiedział Dżin i zniknął.
W pokoju na powrót zrobiło się jasno, a na podjeździe słychać było kroki.
W zamku przekręcił się klucz i do mieszkania weszła żona.
Facet z czajnikiem w ręku, uradowany historią z Dżinem pobiegł do drzwi żeby jej wszystko opowiedzieć.
Jak już dobiegał do drzwi stanął jak wyryty ze zdziwienia.
Żona stała uradowana w drzwiach trzymając w ręku pęk kolorowych balonów.
- Zobacz kochanie co dostałam kupując nowy czajnik!
Facetowi opadła ręka, a cała resztka wody z czajnika wylała mu się na spodnie...
Zrezygnowany uśmiechnął się krzywo i wrócił na sofę.
Nie minęło 20 min., a zadzwonił telefon.
Ponieważ żona akurat była w pobliżu, odebrała go i mówi - kochanie to do Ciebie, dzwoni Frank z pracy, mówi że ma dla ciebie dobrą nowinę.
Facet przypomniał sobie o dżinie i o 2gim życzeniu, i pobiegł do telefonu jak strzała.
- Jestem, czuję, że masz dla mnie dobre wieści!
- Zgadłeś. Chciałem poinformować Cię, że dostałeś awans.
- Wiedziałem! - powiedział facet - mów szybko co i jak.
- No więc jak usłyszysz, to opadnie ci szczęka - Bill z wschodniego miał dziś zawał, nie wraca do pracy, przejmujesz jego stanowisko. Będziesz kierownikiem wysypiska.
Co prawda, pensja ta sama, co do tej pory, ale wiesz...
Facet opuścił ręce i odłożył słuchawkę.

Ubrał kurtkę i krzyknął do żony - wychodzę.
Wziął kluczyki i wyszedł z domu.
Odpalił auto i pojechał w stronę baru.
Jakiś dzieciak zajechał mu drogę rowerem i facet ostro zahamował.
Momentalnie z auta odpadło lusterko, a tylna szyba zjechała w dół.
Równolegle z nim zatrzymał się piękny i lśniący kabriolet, za którego kierownicą siedziała wspaniała, czarnowłosa kobieta.
Uśmiechnęła się i jęknęła - Dawno nie widziałam tak oryginalnego auta...



Wiesz co John, określ się wreszcie człowieku, bo chyba tak na prawdę sam nie wiesz czego chcesz i o co ci chodzi."


.

Brak komentarzy: