środa, 3 lutego 2010

komikom



Znów dosypało.
Dziś na mojej ulicy koparka odgrzebywała zasypaną drogę, która zniknęła w ciągu nocy całkowicie.
Fajnie.
Olka przyszła ze spaceru machając rękami i mówiąc: Komikom, kopaka, pies, uuu, bach bach, tam tam.
Co znaczyło tyle: Mam mokry kombinezon, widziałam koparkę, a jakiś kundel pod lasem szarpał ledwie żywą sarnę.
Na szczęście nie widziała zbyt wiele.
Wydaje się, że małe dzieci mają małą wyobraźnię. Niestety jest odwrotnie.
Bo to właśnie one mają jej więcej niż my.
Czasami różne sytuacje powodują, że zatrzymujemy się na pewnym jej etapie i nie idziemy dalej.
I co by się nie działo, taki człowiek za skarby świata nie będzie wiedział jak zachować się w jakiejś sytuacji.
I choćby wytężał umysł ze wszystkich sił, to niewiele mu to przyniesie.
I nawet jeśli będzie się mu wydawało, że jest ok. to tak nie będzie.
Jedynym wyjściem jest - otworzyć się na tą zgubioną wrażliwość.
Innej opcji nie ma (jak to ostatnio często powtarzam ;)
Trzeba pożegnać swój upór i niepotrzebną nikomu dumę i po prostu iść.
Naprawić siebie. Jak z tą koparką.
Odkopać.


Heh - nie chcę nic mówić ale czasami mam wrażenie, że piszę jakieś bzdury :P
Ale przynajmniej mogę się dzięki temu trochę wyluzować ;)


Komikom to w języku Olki - kombinezon.
heh - wpisałam w googlach "komikom" i okazało się, że jest to firma z branży kominkowej :P
Tez fajnie ;)


- Wracam do wektorów...

.

2 komentarze:

JULIA GAJEWSKA pisze...

"Komikom, kopaka, pies, uuu, bach bach, tam tam.
Co znaczyło tyle: Mam mokry kombinezon, widziałam koparkę, a jakiś kundel pod lasem szarpał ledwie żywą sarnę"- groteska, uśmiałam się

galazinka pisze...

Ja też ;) heh