wtorek, 29 czerwca 2010

łazienkowa kontemplacja



Dziś kolejny dzień z serii "przygód kilka wróbla ćwirka".

Mnóstwo bieganiny, robienia zdjęć dyplomowych i wizualizacji dla Julii.
Ale fajnie było ;)
Na wstępie, po zrobieniu zdjęć w parku, pojechałyśmy do Julii...

Tam, już po 5 min. zatrzasnęłam się w łazience :P
Było to doświadczenie na skalę światową :P
Nic nie pomogły wszelkie próby otworzenia drzwi.
Nawet wykręcenie klamki znalezionymi w łazience nożyczkami :p
W tej jakże doniosłej chwili zabrakło, śrubokrętu i miłych, pomocnych sąsiadów.
Po długiej walce z drzwiami, dziewczyny oznajmiły, że zaraz przyjedzie straż pożarna :P Myśląc, że to żart, siedziałam sobie na taboreciku podziwiając kafle z Domaru ;)
I przyjechali.
Na wstępie przywitały mnie słowa - Nic Pani nie jest?
Po kolejnych paru min. rozpoczęło się walenie w drzwi, w których po jakimś czasie pojawiła się szczelina a w niej rozległ się głos: - Widzę Panią ;)
Potem kolejne łubu dubu i drzwi zostały wywarzone łomem ;)
Po zakończonej akcji ratowniczej Pan Młody Strażak powiedział, że ma na sobie "zajebiste buty" i zaprosił nas do wystawienia fakturki... :P
- Drzwi ok. 100 zł., a nasza praca to po 100 za osobę, więc razem 200 :P
Wszystkie trzy stałysmy jak wmurowane...
Pan Młody Strażak po chwili odwrócił się i z usmiechem oznajmił - żartowałem :P
I powiedział, żeby wzywać ich zawsze jak będzie potrzeba oraz, że ich praca nic nie kosztuje ;)
Pan ślusarz z pewnością wziąłby wynagrodzenie równe pracy 3 osób.

I tak oto Julka stała się szczęśliwą posiadaczką niezamykanej łazienki :P

Po tej jakże emocjonującej godzinie rozpoczęłyśmy wreszcie pracę.
Julka tachała swoje mega ciężkie szklane rzeźby, a ja leżąc na rozgrzanej balkonowej podłodze w 30 stopniowym upale cykałam im fotki;)
Potem pyszne risotto w wykonaniu Joli i wizualizacja na kompie u sąsiadów Rufusów :P
Następnie kawusia i sprint na autobus.
Od weekendu poruszać się będę tramwajami lub rowerkiem :>
Wreszcie ;)


Dziwne i śmieszne przygody wcale mnie już nie dziwią :P
Fajnie jest przyciągać takie "zjawiska nadprzyrodzone" ;)
Kolorowo jest ;)



.

piątek, 25 czerwca 2010

Ja też...

.








Usłyszysz to na żywo :)
Dzieli nas tylko mrugnięcie powiek...




.

środa, 23 czerwca 2010

wtorek, 22 czerwca 2010

Dużo tego..












Dziś 2gi dzień lata.
Dużo się dzieje.
Znowu.
Czasem odnoszę wrażenie jakby to wszystko co zdarzyło się "przed", było życiem kogoś innego.
Niedawno spotkałam osobę, zupełnie obcą, która powiedziała mi, że to co mnie spotkało, sprawiło iż na światło dzienne wyszła moja prawdziwa natura.
TO się zdarza raz w życiu.
Taki film.
TO co się zdarza, wywołuje pewien proces polegający na wylewaniu na zewnątrz prawdziwego JA.
Z godziny na godzinę robisz, mówisz, czujesz coś czym jesteś na prawdę.
A to co było wcześniej, było tylko skorupą, która chroniła dostępu do wnętrza.
Kolejną irracjonalną sprawą jest to, że im twardsza skorupa, tym szybciej ona pęka.
Czy totalny pesymista i czarnowidz, może w głębi duszy być optymistą???
Jakie czynniki tak na prawdę powodują tym wszystkim?
Chemia? Siła Wyższa? Los?

Niedawno przeprowadziłam ze znajomym interesującą rozmowę na temat zła i czających się w nas negatywnych uczuć.
Nie myślałam w ten sposób, że będąc człowiekiem jesteśmy zarazem targanym instynktami zwierzęciem, które tylko działa na zasadzie zahamowań, a nie otwartości.
A uczucia nazywane społecznie "złymi" tak na prawdę przeważają nad całą resztą.
My jedynie dobrze i skrzętnie spychamy je głęboko do kieszeni myśląc, że jak o nich zapomnimy, to już sami z siebie będziemy dobrzy i fajni.
Ale tak nie jest.
Wszystko, toczy się poza nami, ale zawsze rozpoczyna się w środku.


Najśmieszniejsze jest to, że na prawdę nie ma już rzeczy niemożliwych.
Wszystko może się zdarzyć.
Los jest nieprzewidywalny. Tak samo jak i ludzie.
I tak na prawdę nikt nie zna siebie samego.

Wiem. Ostatnio mieszam różne tematy razem.
Ale jakoś tak jest dziwnie, że teraz widzę ich zdecydowanie więcej.
Pozytywniej?
Ja?
heh - trudno uwierzyć prawda?
A jednak :D


Powyżej fotki z ostatnich wypadów.
Kulturalne wypady i odpady ;)
Podwodny Wrocek i Take-art.
Na zdjęciach - Ala, Jagoda, Radek, Wojtek, Michał i Marcin.
Reszta jakoś wypadła z kadru albo się na chwile odłączyła ;)
Górne fotki cykałam kom. dolne z aparatu Ali ;)

.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Pekena :)





4 Czerwca był wernisaż Malwiny.
Bawiłam się świetnie.
Fajny wieczór, muzyka i najlepsza imprezowa ekipa ;)
Brakowało jedynie Julki, Lechowej i Pabla.
No dobra i Martyny :P hehe
Martyna to by nas tam wzięła w obroty ;)

Pyszne jedzonko, domowe i nie tylko (rogaliki ze szpinakiem i sernik) truskawy i inne...
Przyszło też mnóstwo, fajnych osób.
I całe stado nowych oblatywaczy ;)
Nie zabrakło oczywiście starych. Tradycyjnie był również gość przedstawiający się jako lekarz holistyczny i rozdający kobietom swoje wizytówki :P
Ale najlepszy był klimat.
Gwiazda wieczoru spisała się i lśniła do następnego dnia ;)
Malwina.

Dobrze jest mieć taką przyjaciółkę...
Na którą zawsze można liczyć.
Zawsze i w każdej sytuacji.
Prawdziwą.
Miałam już nie używać słów przyjaciel/przyjaciółka, ale nie mogę użyć innego.

Kiedyś nasze drogi się rozeszły (w wyniku różnych sytuacji i osób postronnych)
Teraz znów nadajemy na tej samej fali.
Pomimo różnic charakterów, świetnie się dogadujemy.
Fala szła do tej pory bardzo blisko, ale niedługo będzie się odbijała między 2 różnymi krajami...
Berlin - Wrocław
Może nawet Berlin i "Koło Berlina" :P
A przy dobrym wietrze nawet pomiędzy 2 kontynentami.
Stara i Nowa ziemia.

Stare i Nowe życie.


Chciałabym mieć ich wszystkich obok siebie.
Najfajniejszych ludzi jakich spotkałam.
Martynę, Malwinę, Julkę, Lechową, Alę i chłopaków z którymi świetnie się bawię - Pawła i Wojtka.
I jeszcze kogos...
Ale tak się niestety nie da.
Nie można mieć wszystkiego.
Więc zdarzenia same się układają.
Szybkie postawienie na nogi, przewartościowanie, zmiana uczuć i zmiana miejsc...
Każde z nas rozpoczyna lub już zaczęło niu lajf.

Dziewczyny w rozjazdach.
Aśka w Turcji, Martyna w Liverpoolu, Julka w Londynie, Malwina w Berlinie, Ala tutaj...
A ja?
A ja tam... ;)
Tam czyli tutaj i tam, i wszędzie dokoła ;>
Kosmos...


Pamiętam jak mówiłam, że zawsze mam to czego pragnę i że to pragnienia się spełniają.
A jednak... Marzenia też.
Umysł ma tak ogromną siłę przyciągania, że potrafi w najbardziej niespodziewanym momencie urządzić nam fajerwerki...
Świecące żywym i gorącym ogniem.
Mam nadzieję, że moje poświecą jak najdłużej ;)

Na razie szczegóły zachowam dla siebie...:P




Wrzucam tylko kilka zdjeć.
Reszta będzie jak rozjaśnię te ciemności egipskie na fotach ;)


...

piątek, 11 czerwca 2010

cube




Mam sen na jawie.
Jesteś moim czarnym koniem.
To już realne.





ps. kupiłam tę kieckę...


.

czwartek, 3 czerwca 2010

pozytyw

.


Znów na zmianę negatywy z pozytywami.
Chyba wywoływacz jest jakiś trefny, bo nie spełnia swojej funkcji.

Im więcej dobrego dzieje się w moim życiu, tym mniej mam do powiedzenia, a czegoś mądrego to już tym bardziej w takim momencie nie potrafię napisać.
Zresztą po co komu te mądrości? I tak każdy ma swoje.
Mogę napisać jedno - że im bardziej coś jest nieprawdopodobne i niespotykane, tym większa możliwość, że to się zdarzy.
Irracjonalne, wiem. Ale niedorzeczności czasem mają swój sens.

Patrze w lustro i widzę kogoś nowego.



.