środa, 20 stycznia 2010
sesja...
Zaczęła się 11 sesja w moim życiu...
Dziwne ale na poprzednich studiach aż tak się nie spinałam siedząc nad modelami i projektami do 4 rano i wstając na zajęcia przed 6... Niezły odlot, bo od 3 dni nie mogę zasnąć ze zmęczenia i organizm leci na adrenalinie. Nie licząc dzisiejszych 20 min. przerywanego snu w autobusie. W nocy śniły mi się ludzie-karaluchy, a za dnia nie kumałam co do mnie mówili prof. I wszystko mi się podobało :P (przynajmniej 1 pozytyw :P)
Mam nadzieję, że dziś wreszcie zasnę, zważywszy na to, że przede mną jeszcze parę godzin z kalkami i rys. technicznym... :|
Ale przynajmniej ktoś docenia te moje wszystkie poświęcenia ;]
Fotki z jakiegoś wypadu rowerowego. Przypadkiem trafiłam na jakiś wiejski mecz, gdzie zewsząd waliły tłumy gapiów. Grali jakoś tak byle jak. Zdecydowanie wolę Manchester U. :p.
Nic ciekawego się tam nie działo, poza tym że droga rowerowa była raczej crossowa niż normalna, a jazda przebiegała przez błotniste wyboje i 2 kilometry drogą zarośniętą chaszczami po pas.
Ale to był chyba mój najlepszy wypad rowerowy.
Teraz śnieg i biegówki...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz